Odwieczny
problem krzyża znów zagościł w kręgach politycznych i na
łamach prasy.
Dr. Adam
Bodnar, wiceprezes zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
udzielił wywiadu dla Gazety Wyborczej na temat problemu
krzyży w szkołach. Między innymi powiedział: „Konieczny
jest duży poziom kultury politycznej, aby większość
opowiedziała się za respektowaniem praw mniejszości
i uwzględnieniem ich potrzeb. W tak wrażliwej
kwestii jak krzyże w szkołach jest to prawie
niemożliwe... Należy szanować prawa mniejszości albo przyjąć
takie rozwiązanie, które będzie respektowało prawa wszystkich.
Na przykład przeznaczyć jedną czy dwie klasy na potrzeby
katechezy i tam powiesić krzyż, a inne uznać
za świeckie, więc pozbawione symboli religijnych.
Uważam, że obecność krzyża w Sejmie, urzędach czy szkołach narusza zasadę neutralności światopoglądowej państwa. Próbowano to pogodzić przez wieszanie różnych symboli religijnych (a nie tylko krzyża) w radach miasta - tak zrobiono np. w Szczecinie, ale to nie działa, na koniec ostał się tylko krzyż... Dlatego przy ewentualnych decyzjach w Polsce powinniśmy się kierować naszą konstytucją... Sięgając do tradycji polskiej, można powiedzieć równie dobrze, że Polska słynie z tolerancji religijnej. Akt konfederacji warszawskiej z 1573r. zapewniający swobodę wyznania był wyjątkowy na skalę europejską.Polskę zamieszkiwali Żydzi, protestanci, prawosławni. Nasze tradycje konstytucyjne dobrze oddaje tekst preambuły do konstytucji z 1997r., mówiąc zarówno o wierzących w Boga, jak i niepodzielających tej wiary. Nie wiem, w jaki sposób w państwie świeckim, które nie powinno łączyć religii z funkcjonowaniem państwa, pusta ściana miałaby narzucać cokolwiek. W państwie świeckim pusta ściana bez symboli religijnych jest czymś oczywistym i naturalnym."
Nie problem powiesić na ścianie symbole wszystkich religii występujących w danym mieście czy regionie. Problemem jest również to, do czego służą te symbole. Żydowski i islamski znak religii jest tylko znakiem rozpoznawczym. Służy jedynie jakby za herb danego wyznania. Natomiast krzyż katolicki (lub innych wyznań chrześcijańskich) jest symbolem, któremu oddaje się cześć Jego wyznawcy przed nim klękają, modlą się. Zawieszenie krzyża w salach świeckich czyni z takiego pomieszczenia niejako miejsce potencjalnego kultu. Czy wyznawcy innych religii niż katolicka mają ochotę uczyć się w takich miejscach? A co z wyznawcami religii, które nie mają własnego symbolu? Niedawno spotkałam członków wyznania chrześcijańskiego, którzy nie mają nawet nazwy. Czy tylko dlatego, że są w mniejszości i nie oznaczyli swojej wiary znakiem graficznym, można deptać ich godność i prawo do wyznania? Nie większość decyduje o tym, czy czyjeś sumienie będzie czyste. Większość to 51% osób z grona, które za czymś głosowało lub przeciwko czemuś. Czy jeśli w szkole byłoby tylko 51% uczniów za powieszeniem krzyży, to te 49% musiałby się podporządkować grupie niewiele liczniejszej? W praktyce, gdyby ustawić obie grupy na boisku, nikt nie umiałby powiedzieć, która jest liczniejsza i dlatego może narzucać swoją wolę innym. A jeśli procent się zmieni?
Gdyby w rezultacie doszło do wieszania w klasach wszystkich symboli religijnych, to czy nie ucierpieliby na tym właśnie katolicy? Przecież to tylko oni oddają cześć swojemu symbolowi. Klękając przed nim, robiąc znak krzyża na piersi przed tym symbolem jednocześnie oddawaliby cześć wszystkim innym symbolom religijnym zawieszonym obok krzyża. Zakrawałoby to na bałwochwalstwo.
Wedle słów dr. Adama Bodnara, aby większość
opowiedziała się za respektowaniem praw mniejszości
i uwzględnieniem ich potrzeb w tak wrażliwej kwestii
jak krzyże w szkołach jest prawie niemożliwe. Pan
wiceprezes stwierdził przykry fakt, że Polakom brakuje do tego
kultury.